Pojęcie „zasobu” było ostatnio bardzo często omawiane w różnych kontekstach. I oczywiście psychologowie również nie ignorują tego tematu, ponieważ w trakcie swojej pracy muszą wspólnie z klientami wyjaśniać, w jaki sposób tracą i uzupełniają swoje zasoby psychologiczne, co jest dla nich zasobem, a co nie, i wreszcie, jak ogólnie czujesz swoją pełnię lub pustkę.
To nie są tak proste pytania, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Z wiekiem coraz częściej zaczynamy myśleć, że niektóre wydarzenia zdecydowanie napełniają nas energią, podczas gdy inne nas wyczerpują. Po rozmowie z niektórymi ludźmi czujemy się radośni i energiczni, a po rozmowie z innymi ledwo poruszamy nogami. W takiej komunikacji dzieje się coś niedostrzegalnego, co całkowicie nas rozładowuje. Trudność polega również na tym, że zasób w ogóle nie jest uniwersalny. Jest niezwykle indywidualny. Dla jednej osoby opera to strumień potężnej energii, dla innej tortura, bo nie jest łatwo siedzieć w teatrze kilka godzin. Po pierwsze, skoki na bungee to przypływ adrenaliny, doświadczenie, które sprawia, że czujesz ostrość życia. Dla innych jest to psychotrauma, po której trzeba będzie wydać znaczne środki na powrót do zdrowia.
Są też ludzie, którzy „w ogóle nie mają szczęścia”. Wydawałoby się, że nie możesz poczuć własnej pustki! Jednak tym, którzy od dzieciństwa uczono znoszenia dyskomfortu, ignorowania własnego zmęczenia, ignorowania wstrętu, trudno nie tylko określić, jakiego rodzaju zasobu potrzebują, ale ogólnie trudno jest zrozumieć, czy potrzebują go w chwili. Wymaga to wiele pracy nie tylko nad świadomością i zrozumieniem swojej indywidualności, ale także nad powrotem wrażliwości do siebie i umiejętności troszczenia się o siebie. To są wspólne tematy w terapii. Niestety często powstają, ponieważ nasz rytm i styl życia często pozbawiają nas nie tylko zasobów, ale także wrażliwości na sam temat. Czasami naprawdę wymaga czasu i poważnej pracy, aby nauczyć osobę dbania o siebie i nadrabiania własnej pustki.