O niebezpieczeństwach autodiagnozy psychologicznej

Syndrom impostora, narcyzm, nerwica i ogromna liczba specyficznych terminów psychologicznych są dziś coraz częściej używane przez ludzi opisujących siebie. Ciekawe, że często przeprowadzają taką diagnostykę dla siebie, czytając o jakimś zjawisku psychologicznym w Internecie. Oczywiście takie „diagnozy” należy traktować właściwie, gdyż sam ten temat w profesjonalnej psychologii wcale nie jest tak prosty, jak się wydaje.

Wszyscy doskonale zdają sobie sprawę z fenomenu studentów medycyny, którzy studiując swój przyszły zawód, znajdują niemal co drugą badaną chorobę. Dla studentów psychologii sprawy mają się jeszcze gorzej, a dla zwykłych ludzi, którzy spotykają się w ogóle z literaturą psychologiczną na ten temat, wyobraźnia może być bardzo rozwinięta. Problem w tym, że wszystkie kategorie psychologiczne nie są tak łatwe do zrozumienia. Profesjonalista nigdy nie spieszy się z „postawieniem diagnozy” z kilku powodów. Po pierwsze, wątpi i postępuje właściwie, ponieważ aby poprawnie określić problem, musisz zebrać ogromną ilość danych osobowych o osobie, obserwować jej zachowanie w różnych sytuacjach, a także słuchać siebie i jego uczuć dookoła niego. Po drugie, niektóre kategorie są tak podobne, a ich granice tak się pokrywają, że nie zawsze da się wyraźnie odróżnić narcyzm od socjopaty, czy nerwicę od regresji. I po trzecie, istnieje wiele szkół psychoterapii, które generalnie unikają jakichkolwiek etykiet, ponieważ uniemożliwia to specjaliście zobaczenie przed sobą żywej osoby z całą jej wyjątkowością, a nie strony podręcznika psychiatrii.

Wszystkie te etykiety i diagnozy są oczywiście czasami bardzo wygodne dla specjalistów, ponieważ pozwalają im mówić tym samym językiem. Ale dla ludzi, nawet nie dla klientów, ale dla tych, którzy po prostu kręcą się wokół psychoterapeutów, ale nie mają odwagi rozpocząć własnej terapii, to tylko sposób na poradzenie sobie z własnym lękiem, nadanie swoim uczuciom sprytnej „niezrozumiałej” nazwy . Szkoda, że ​​marnuje się na to czas, ponieważ prawdziwa ulga często pojawia się nie wtedy, gdy zostaje wyrażona diagnoza, ale gdy osoba przeciwna naprawdę cię rozumie i akceptuje.