Złożoność żyjącej niesprawiedliwości

Każdy w swoim życiu spotyka się z niesprawiedliwością. To jeden z najmocniej przeżywanych stanów emocjonalnych, w którym bardzo różne uczucia splatają się w jedną plątaninę – wściekłość, bezsilność, strach, wstyd i wiele więcej. Jednak ludzie zachowują się w takich sytuacjach bardzo różnie: jedni się upokarzają, inni potrzebują satysfakcji, bez względu na to, jakiej dziedziny ich życia dotyka niesprawiedliwość. A to pragnienie przywrócenia sprawiedliwości jest tak silne, że może zakryć gęstą zasłoną wszystkie inne sfery ludzkiego życia. Człowiek nie może prowadzić normalnego życia, dopóki nie zwycięży sprawiedliwość.

Psychologowie egzystencjalni mogą powiedzieć, że sprawiedliwość świata jest jedną z podstawowych iluzji, z których prędzej czy później trzeba się wyrzec. Nie kłocimy się o tym, jak słuszny jest ten pogląd, ale zastanówmy się, dlaczego niesprawiedliwość tak silnie dotyka człowieka. Oczywiście takie sytuacje można uznać za utratę kontroli, gdy dzieje się coś strasznego, a my sami nie byliśmy w stanie na to wpłynąć. Wtedy to świat powinien pełnić rolę zewnętrznego arbitra i uporać się z sytuacją, aby nasze wewnętrzne oburzenie ustąpiło, abyśmy znów czuli się bezpieczni. Ciekawe, że to właśnie jest to podstawowe zabezpieczenie, ta wczesna warstwa naszej psychiki, kiedy dziecko postrzega cały świat zewnętrzny poprzez postać matki i jest od niej całkowicie zależny. Jeśli matka odpowie na jego płacz na czas i poprawnie, świat jest życzliwy i sprawiedliwy, ale jeśli nie, świat staje się nie tylko niesprawiedliwy, ale śmiertelnie niebezpieczny, ponieważ dziecko jest całkowicie i całkowicie zależnym stworzeniem. Jeśli ta metafora jest słuszna, to w obliczu niesprawiedliwości świata potrzebujemy satysfakcji nie tylko jako zachcianki. To jest potrzeba przetrwania, potrzeba upewnienia się, że świat jest nadal dla nas życzliwy i wrażliwy, w przeciwnym razie zagrożone jest nasze podstawowe poczucie bezpieczeństwa.

Kiedy domagamy się sprawiedliwości, jesteśmy przynajmniej bezbronni, a co najwyżej mamy do czynienia z kwestiami życia i śmierci. Oczywiście nie sprawi to, że świat stanie się sprawiedliwszy, ale my sami możemy znacząco pomóc sobie w naszych trudnych doświadczeniach, jeśli zrozumiemy, co kieruje nami w chwilach gorącego pragnienia osiągnięcia sprawiedliwości wszelkimi dostępnymi środkami.